
W środę menedżer Tottenhamu Ange Postecoglou przyznał, że „nie miał pojęcia”, że po rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt nadal będzie miał swoją pracę.
Ale po czwartkowym zwycięstwie 1-0 w Niemczech, Tottenham jest gotowy na półfinał przeciwko norweskiemu Bodø/Glimt – i ma swoje pierwsze trofeum od 17 lat w zasięgu Sporten.com.
Przeczytaj: Włoskie media nie mogą przeboleć faktu, że piłkarski komar Bodø/Glimt zburzył wizerunek „wszystkich” Włoch
„Nasi fani przeszli przez trudny okres. Mam nadzieję, że to da im coś, na co będą czekać” – powiedział Postecoglou, którego drużyna zajmuje obecnie 15. miejsce w Premier League.
„Jestem tym samym trenerem co wczoraj. Zawodnicy nigdy nie stracili wiary. Ludzie lubią wyśmiewać i bagatelizować to, co osiągnąłem, ale na tym poprzestaję”.
„Nie obchodzi mnie to, nie przeszkadza mi to, nie wpływa na to, co robię. Dla mnie zawsze chodzi o pokój przekwalifikowania. Czy gracze mi wierzą? Czy system wsparcia mi wierzy? To jest o wiele ważniejsze niż to, co inni mogą o mnie myśleć”.
– A więc, na nieszczęście dla wielu z was, będziecie musieli znosić mnie jeszcze przez jakiś czas.
Wiara w zespół nigdy nie zawiodła
Pomimo najgorszego od 1994 roku finiszu w Premier League, Postecoglou twierdzi, że nigdy nie stracił wiary w swoich piłkarzy i czuje, że zachowali oni zaufanie do niego.
Przeczytaj: Harry Kane krytykuje kolegów z Bayernu Monachium po „niewybaczalnych” błędach w porażce w Lidze Mistrzów z Interem Mediolan
„Byli tak zjednoczeni w swojej wierze w to, co staramy się tutaj osiągnąć” – powiedział australijski trener. I to właśnie dawało mi nadzieję przez cały czas – że jeśli będziemy mieli trochę szczęścia w odzyskaniu kilku kontuzjowanych zawodników, to naprawdę wierzę, że ta drużyna może sobie poradzić. To jest to, co mnie napędza”.
„W żadnym momencie nie czułem, że stracili wiarę we mnie i w to, co robimy. To bardzo ważne, gdy masz trudny sezon, ale jest to również sezon pełen możliwości”.
Zwycięstwo, które daje przestrzeń do oddychania
Zwycięstwo Tottenhamu we Frankfurcie zakończyło serię trzech przegranych meczów poza domem w play-offach europejskich rozgrywek
.
Postecoglou, przyparty do muru, będzie musiał przeżyć, by walczyć jeszcze jeden dzień.
Nigdy nie dowiemy się, czy Tottenham zwolniłby go, gdyby w czwartek odpadł z Ligi Europy – ale bez wątpienia był pod ogromną presją przed meczem, który był prawdopodobnie największym w jego dotychczasowej kadencji.
Zwycięstwo daje mu trochę czasu – trudno sobie wyobrazić, żeby Tottenham zwolnił go przed półfinałem.
Ale nawet jeśli na razie trzyma wilki na dystans, nie wyszedł jeszcze z lasu.
Niepewność długoterminowa
Chociaż sukces w Lidze Europy wchodzi w grę, nie będzie to jedyny czynnik, który Tottenham weźmie pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, czy Postecoglou będzie nadal pełnił funkcję trenera w przyszłym sezonie.
Ich słabe występy w Premier League będą mocno ciążyć, podobnie jak relacje Postecoglou z kibicami, które można określić w najlepszym razie jako mieszane.
Dzięki zwycięstwu w Niemczech Postecoglou dał sobie szansę na walkę – ale sam ten wynik raczej nie wystarczy, aby zapewnić sobie posadę w dłuższej perspektywie.