Bitwy maratońskie to szok w męskiej klasie!

0

Drugi dzień ćwierćfinałów Qatar Airways Premier Padel Finals w Barcelonie stał się maratonem o epickich proporcjach w kultowym Palau Sant Jordi. Każdy mecz toczył się w trzech setach i trwał ponad dwie godziny, co skutkowało zaskakującymi zwycięstwami w klasie męskiej i imponującymi powrotami wśród najwyżej rozstawionych kobiet. Emocjonujący dramat i wysoka stawka trzymały fanów w napięciu przez ponad dwanaście godzin.

Pierwszy mecz w Palau Sant Jordi przyniósł niezwykły zwrot akcji, gdy rozstawione z numerem czwartym Delfi Brea i Virginia Virseda walczyły z Alonso i Andreą Ustero – jedną z przełomowych par sezonu. Alonso i Ustero wykorzystali słabości na początku meczu i wygrali pierwszego seta 6-2. Jednak Brea i Virseda wyeliminowały swoje błędy w drugim secie i wymusiły decydujący trzeci set. Przełamali się zdecydowanie przy stanie 4-4 i ostatecznie wygrali 6-4.

W taktycznym majstersztyku Jon Sanz i Coki Nieto triumfowali w jednym z najlepszych meczów dnia, pokonując rozstawionych z numerem trzecim Franco Stupaczuka i Mike’a Yanguasa i zapewniając sobie miejsce w półfinale. Po przegraniu pierwszego seta w tie-breaku, hiszpańska para nie zamierzała się poddawać i wygrała drugiego seta, aby wymusić decydującego seta. Nieto i Sanz potrzebowali sześciu piłek meczowych, aby zamknąć mecz, co zaowocowało jedną z największych niespodzianek turnieju.

Po zwycięstwie Jon Sanz zastanawiał się nad znaczeniem tego momentu i wyjątkową atmosferą Premier Padel Finals. Podkreślił wspaniałość turnieju i wyzwanie, jakim jest występ na tak prestiżowej scenie: „To dla nas bardzo szczególny turniej. Palau jest niewiarygodne i myślę, że wszyscy gracze to mówią. To wyzwanie grać przed tak wieloma ludźmi na tak dużej scenie, ale to wyjątkowy turniej i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy tu grać. Jednak Sanz musiał odwołać pomeczowe wywiady z powodu skurczów i musiał udać się prosto do fizjoterapeuty na leczenie.

Rozstawione z numerem drugim Gemma Triay i Claudia Fernández wygrały zaciętą walkę z Tamarą Icardo i Claudią Jensen – było to ich trzecie zwycięstwo przeciwko tej parze. Najwyżej rozstawione zawodniczki rozpoczęły mocno i wygrały pierwszego seta 6:2. Icardo i Jensen, którzy grają razem od Majora w Paryżu, odpowiedzieli w drugim secie zrównoważonym atakiem i obroną, aby wygrać 6-4. Decydujący set był rollercoasterem z pięcioma przełamaniami serwisowymi, ale Triay i Fernández utrzymali nerwy na wodzy i wygrali mecz.

Po zaciętej bitwie Claudia Fernández zastanawiała się nad odpornością, która zadecydowała o ich zwycięstwie. „Claudia i Tamara są wojowniczkami i walczyły do końca. Nie wiem, jak Gemma znalazła siłę, by kontynuować skurcze, ale dała radę i walczyła wspaniale. Mieliśmy bardzo pozytywny sezon” – skomentowała.

Momo González i Edu Alonso zaszokowali drugą w światowym rankingu parę, Alejandro Galána i Federico Chingotto, zapewniając sobie miejsce w półfinale. W intensywnym, trwającym dwie i pół godziny meczu, rozstawieni z numerem szóstym González i Alonso wykorzystali słaby start rywali i wygrali pierwszego seta. Pomimo mocnego powrotu Galána i Chingotto, Momo i Edu utrzymali nerwy na wodzy w dramatycznym trzecim secie – z niesamowitymi obronnymi strzałami i długimi pojedynkami – i wygrali. Zwycięstwo oznacza przełom dla Alonso, który awansował z 45. na 16. miejsce w FIP w finałach i obecnie znajduje się w gronie czterech najlepszych par walczących o ostatni tytuł w sezonie.