Daje 22 000 darmowych biletów – ale na pewno nie usuwa niezadowolenia

2

Widzieliśmy to w zeszłym sezonie, widzimy to znowu. Wartość marketingowa klubu MLS, który chwali się, że na stadion przyjeżdża najlepszy w historii świata, Lionel Messi, jest ogromna. Wysokość upadku jest odpowiednia.

W zeszłym sezonie wściekli Amerykanie, którzy zapłacili wysokie wyroki, aby zobaczyć Lionela Messiego na żywo i chwalić się tym, zagrozili pozwem organizatorowi meczu. Po prostu dlatego, że Messi w tym meczu albo się nie pojawił, albo pozostał na ławce rezerwowych przez cały mecz.

Houston Dynamo wyciągnęło wnioski. W niedzielę klub miał powitać na meczu Inter Miami, Lionela Messiego i resztę legend Barcelony. Wypełniony po brzegi stadion z 22 000 oczekujących ludzi na trybunach, znacznie powyżej zwykłej frekwencji.

Przed meczem Messi nie był zarejestrowany jako „niedostępny” w MLS, oczekiwania wzrosły przed spotkaniem z ikoną. Trener Interu Miami, Javier Mascherano, nie miał współczucia dla obecnych, pozwolił Messiemu odpocząć przed meczem 1/16 finału Pucharu Mistrzów Concacaf z Cavalier FC.

Po meczu zarząd Dynama Houston wyszedł i przeprosił.

-Niestety nie mamy wpływu na to, kto gra dla naszego przeciwnika. Aby wyrazić naszą wdzięczność, kibice, którzy byli na meczu, mogą ubiegać się o darmowy bilet na przyszły mecz Dynama w tym sezonie, czytamy na stronie internetowej klubu.

Nie wspomina się o tym, że duża część nabywców biletów przyjechała, aby doświadczyć Messiego bardziej niż meczu piłki nożnej. To była jedyna szansa dla własnej publiczności w tym sezonie.

Na boisku Interu Miami znaleźli się Jordi Alba, Sergio Busquets i Luis Suarez. Trzech gigantów, ale to za mało dla amerykańskiej publiczności w Houston. Inter wygrał 1-4 po potężnym golu Suareza.