Lewis Hamilton nie jest fanem nowej zasady FIA, która zabrania kierowcom Formuły 1 wypowiadania się na tematy polityczne, religijne i osobiste. Hamilton zapowiedział ostatnio, że pozostanie wierny sobie i będzie mówić to, co uważa za słuszne.
Lewis Hamilton nie był zadowolony, gdy FIA ustanowiła przepisy zabraniające kierowcom Formuły 1 wypowiadania się na tematy polityczne, religijne i osobiste. Oponował przeciw nowym regulacjom zaraz po ich wprowadzeniu, jednocześnie informując, że nie będzie ich przestrzegać.
Od początku sezonu 2023 kierowcy nie mogą zabierać głosu w sprawach politycznych, światopoglądowych, religijnych. Chyba, że wcześniej powiadomią federację o swoich planach, lecz muszą dostać zgodę. Nie wiadomo, jakie kary nałoży FIA na kierowców, którzy łamią zakaz wypowiedzi w sprawach politycznych.
Hamilton wrócił do tej kwestii podczas lutowej premiery pojazdu Mercedesa.
– Myślę, że w ciągu ostatnich kilku lat widzieliśmy, jak wspaniale jest uświadamiać różne rzeczy, inicjować rozmowy, rozliczać organizacje i ludzi, abyśmy mogli iść naprzód. Zamierzam nadal być sobą i nadal walczyć o rzeczy, które mnie pasjonują. Nie pozwolę nikomu powstrzymać mnie przed robieniem tego. Nie dziwi mnie to. Ale nic nie powstrzyma mnie przed mówieniem o rzeczach, które mnie pasjonują i o problemach, które istnieją. – przyznał Hamilton.
Dzięki Hamiltonowi prowadzono np. krótką ceremonię przed wyścigami F1, w trakcie której kierowcy klękali na polach startowych. W ten sposób sprzeciwiali się rasizmowi. Niedawno Hamilton był gościem w podkaście poświęconym zdrowi psychicznemu, który jest prowadzony przez Jaya Shetty’ego.