Erling Haaland oddał swoją lojalność Manchesterowi City do 2034 roku, Manchester City wynagrodzi za to Norwega tym, co ma wynosić 500 000 funtów tygodniowych pensji. Jednocześnie zaostrzono egzekwowanie przepisów dotyczących rentownej i zrównoważonej działalności klubu. Tu i teraz pensja może być w pewien sposób obroniona, gdy City ma zamiar zamknąć drzwi do Realu Madryt, ale istnieje potencjalna „bomba finansowa” dla City.
Ekspert ds. finansów piłkarskich Rob Wilson, profesor na Uniwersytecie Sheffield Hallam, zwraca uwagę, że oferowanie zawodnikowi przedłużenia kontraktu na takich warunkach jest bardzo ryzykowne.
„Istnieje niewiarygodne ryzyko związane z dawaniem zawodnikom kontraktów przekraczających cztery lub pięć lat. Co się stanie, jeśli Erling Haaland złamie nogę za trzy lub cztery lata i jego kariera dobiegnie końca? Może po prostu siedzieć i próbować się rehabilitować, zarabiać, a to powoduje duże problemy dla klubu związane z przestrzeganiem PSR i resztą – zaczyna Wilson.
„Myślę, że to bardzo, bardzo ryzykowna strategia. Tak naprawdę największym zagrożeniem nie jest tylko pojedynczy zawodnik i problemy z nim związane, ale to, co mówi reszcie drużyny” – kontynuuje Wilson.
-Wszyscy inni gracze chcą podwyżki swojej pensji, więc mierzą się z tym graczem. Gdybym był piłkarzem i miał agenta i zobaczyłbym, jak Erling Haaland dostaje dziewięcioipółletni kontrakt na pół miliona funtów tygodniowo plus bonusy, a ja jestem przy 200, to nagle mówię nie, chcę 350, 400 – podsumowuje ekspert.