Kontrowersje i dramaty wokół polskiej paraolimpijki: Róża Kozakowska straciła medal

30
Róża Kozakowska została zdyskwalifikowana i straciła złoty medal. (zdjęcie: Michał Pol, x)

Polska lekkoatletka Róża Kozakowska została pozbawiona złotego medalu w konkursie rzutów maczugą, decyzja ta wywołała poruszenie w społeczności paraolimpijskiej. Polski Komitet Paraolimpijski potwierdził, że Kozakowska została zdyskwalifikowana za użycie niezgodnego z regulaminem sprzętu, a konkretnie nieodpowiednio dobranej poduszki pod głową podczas rzutu.

Kontrowersje zaczęły się późnym wieczorem, kiedy Brazylia zaprotestowała przeciwko sprzętowi Kozakowskiej, krótko po jej rekordowym rzucie na 31,30 metrów, który nie tylko zapewnił jej zwycięstwo w zawodach, ale także ustanowił nowy rekord świata. Polka nie wiedziała jednak, że poszło jej aż tak dobrze za pierwszym razem i zdecydowała się na kolejną próbę – uzyskała 29,70 m. Podczas niej doszło jednak do kontuzji. 

Z powodu bólu – na skutek wypadnięcia barku – Kozakowska zrezygnowała z dalszego udziału i została przewieziona do szpitala. Polka – choć obolała – cieszyła się ze zwycięstwa, jednak chwile po północy z piątku na sobotę dowiedziała się, że została zdyskwalifikowana.

Polski Komitet Paralimpijski niezwłocznie odwołał się od tej decyzji, jednak apelacja została odrzucona. Posiedzenie komisji odbyło się w sobotę, co doprowadziło do jej dyskwalifikacji i unieważnienia jej rekordu świata.

Ta dramatyczna decyzja zmieniła podium, awansując tunezyjską lekkoatletkę Marouę Ibrahmi do złota, Parastoo Habibi z Iranu zdobyła srebro, a Brazylijka Giovanna Goncalves brąz.

Do dyskwalifikacji doszła poważna kontuzja, która przyćmiła zwycięstwo Kozakowskiej. Podczas drugiej próby Polka zwichnęła ramię, odczuwając potworny ból, który doprowadził ją do łez, jednak odważnie zdecydowała się kontynuować.

CZYTAJ: Łukasz Czapla zdobył w Pilźnie piętnasty medal Mistrzostw Europy

Róża Kozakowska zdyskwalifikowana, wraca do Polski. „Jestem rozczarowana”

W tym drugim konkursowym rzucie wyrwało mi po prostu bark. Rezonans wykazał, że zerwane są wszystkie więzadła, które trzymają kość i jest wylane sporo krwi. Więc niestety oznacza to dla mnie koniec igrzysk w Paryżu. Bardzo chciałam odbić sobie wszystko w konkursie pchnięcia kulą. Ale wiem, że choćbym wzięła wszelkie dostępne leki przeciwbólowe, wszelkie blokady i zagryzła zęby tak mocno jak nigdy, ręka nie pchnie tej kuli, bo nie mam w niej ani siły, ani czucia – powiedziała Polka.

Kozakowska przyznaje, że „przyjmuję tę kontuzję i dyskwalifikację na klatę”.Nie złamie mnie to. Oczywiście, jestem potwornie rozczarowana, ale też zadowolona z wyniku, bo rzuciłam najdalej, pobiłam rekord świata, dałam z siebie wszystko – zaznaczyła.

Pomimo fizycznego cierpienia i późniejszej dyskwalifikacji, duch Kozakowskiej pozostał niezłomny. Wyraziła radość ze swojego pierwszego zwycięstwa i zapewniła, że się nie podda. „To nie tylko dla mnie; to dla każdego, kto nie ma siły walczyć o siebie” — zauważyła, podkreślając swoją odporność i determinację.

Polska sportsmenka zapewniła, że obecnie czuje się „jeszcze silniejsza i jeszcze bardziej zmotywowana”. – Na pewno nie utracę ducha walki w życiu ani w sporcie. Niech o to nikt się nie martwi – mówiła.

CZYTAJ: 13-letni Michał Szubarczyk mistrzem świata w snookerze do lat 21

Róża Kozakowska: W życiu bym tak nie postąpiła

Najbardziej bolało mnie to, że ktoś z kibiców w Polsce mógł pomyśleć, że zdyskwalifikowano mnie, bo chciałam oszukać. Zagrać nie fair, nielegalnie pomóc sobie w zwycięstwie. A ja bym w życiu tak nie postąpiła. Nigdy bym tak zdobytego medalu nie chciała. Chcę wygrywać czystą walką. Im cięższą i okupioną większym wysiłkiem, tym lepiej. Chcę być prawdziwym zwycięzcą, w sprawiedliwej walce. I znowu będę wygrywać. Nic się nie kończy. Muszę tylko wyzdrowieć podsumowała Róża Kozakowska.

CZYTAJ: Kamil Otowski zdobył drugie złoto na Paraolimpiadzie w Paryżu