Lionel Messi został mianowany ambasadorem turystyki w Arabii Saudyjskiej na zasadzie płatnej współpracy.
Wiele osób zareagowało na fakt, że Lionel Messi objął stanowisko ambasadora turystyki Arabii Saudyjskiej, za co otrzymuje 30 milionów dolarów rocznie.
CZYTAJ: Musiał wyróżnić trzech legendarnych napastników, aby opisać, jak bardzo dobry jest Haaland
Argentyńska supergwiazda nie wzięła udziału w poniedziałkowym treningu, po prostu dlatego, że nadal przebywał w Arabii Saudyjskiej z „misją ambasadorską”.
L’Equipe poinformowała w poniedziałek, że wyjazd Lionela Messiego do Arabii Saudyjskiej był zaskoczeniem w PSG, a we wtorek ta sama gazeta stwierdziła, że za wizytę w Arabii, Argentyńczyk poniesie konsekwencje. Można się zastanawiać, po co wyprawa do Arabii Saudyjskiej, skoro wszystkie media piszą, że następnym przystankiem jest Barcelona.
Jeszcze tydzień temu konsensus był taki, że Lionel Messi odrzucił roczną pensję w wysokości 400 mln euro z podwórkowego klubu w Arabii Saudyjskiej i że teraz jest pomiędzy przedłużeniem umowy z Paris Saint-Germain a powrotem do Barcelony. Teraz okazuje się, że był na spotkaniach w Arabii Saudyjskiej, żeby porozmawiać o szalonej ofercie, która leżała na stole.
The Telegraph pisze, że podróż do państwa Zatoki Perskiej nie miała charakteru wyłącznie turystycznego. Jeśli Messi zdecydowałby się tam grać, zarobi dwa razy więcej niż aktualnie najlepiej zarabiający sportowiec świata. Cristiano Ronaldo w Al-Nassr zarabia 200 milionów euro rocznie.
Najpierw Messi podpisuje umowę, a potem może wybrać dla kogo gra. W najgorszej dyktaturze świata toczy się „wielka debata”, czy wybierze Al-Nassr i zostanie kolegą z drużyny z Cristiano Ronaldo, czy też wybierze kogoś innego i zostanie jego przeciwnikiem.
CZYTAJ: Barcelona wabi Messiego pensją Lewandowskiego
Nikt nic nie komentuje. Lionel Messi został ukarany za samowolny wyjazd do Arabii Saudyjskiej. PSG zawiesiło Argentyńczyka na dwa tygodnie i nie otrzyma on za ten okres wynagrodzenia, czyli ok. 1,7 mln euro.