Mikel Arteta przeprosił za występ Arsenalu w meczu z Brighton na Emirates. Występ zakończył się szokującą porażką Kanonierów 0: 3.
Kanonierzy potrzebowali zwycięstwa, aby podtrzymać jakiekolwiek realistyczne nadzieje na tytuł Premier League, ale ponieśli dotkliwą porażkę z imponującą drużyną Mew.
Do przerwy mecz był bezbramkowy, ale podopieczni Roberto De Zerbiego byli znakomici po przerwie, a bramki zdobyli Julio Enciso, Deniz Undav i Pervis Estupinan.
Zobacz jeszcze: Mané do Chelsea?
Arsenal był cieniem drużyny, ale Arteta był oszołomiony i rozczarowany tym, co pokazali jego gracze.
– Tydzień temu, stałem tutaj i czułem się dumny, to było uczucie, które miałem, ale dzisiaj muszę przeprosić, ponieważ występ, który daliśmy w drugiej połowie, jest nie do zaakceptowania – powiedział Arteta w rozmowie ze Sky Sports.
Matematycznie to tytułu Premier League jest nadal możliwy i to jest piłka nożna, ale dzisiaj nie można o tym myśleć, musimy przetrawić wynik i występ, który mieliśmy w drugiej połowie i mieć zupełnie inny występ w następnym meczu.
Straciliśmy bramkę, a zespół nie zareagował. Oczywiście, kiedy oddajesz głupią bramkę w drugiej części, może się tak zdarzyć, tylko, że drużyna się rozpadła, drużyna nie miała odpowiedzi.
Hiszpan jest zaniepokojony tym, co stało się z jego własną drużyną, mówiąc, że jest to słabość, którą należy rozwiązać między nim a jego zawodnikami
„Zawsze będę bronił moich zawodników, pierwszą odpowiedzialnością zawsze jestem ja” – powiedział. Po takiej porażce u siebie w domu musisz dokonać analizy samego siebie, zanim spojrzysz na kogokolwiek innego.
Przeczytaj także: Barcelona zwiększy budżet po zdobyciu tytułu mistrza La Liga
– Brighton było naprawdę dobre. Jeśli zespół jest w stanie to zrobić, to oczywiście są rzeczy, którymi należy się zająć.
„Nie można szukać żadnej wymówki, najpierw musimy patrzeć indywidualnie”.
Arsenal ma teraz cztery punkty straty do Manchesteru City. Kanonierzymają dwa mecze do rozegrania, podczas gdy drużyna Pepa Guardioli ma jeszcze trzy mecze.
Szanse Arsenalu na tytuł zostały już chyba tylko matematyczne. To musiałaby być katastrofa w wykonaniu Manchesteru City, aby oddali prowadzenie w wyścigu o mistrza Premier League