Tottenham fatalnie rozpoczął niedzielny mecz na St. James’ Park. Po niespełna kwadransie gry Newcastle United prowadziło już 3-0. Koguty oddalają się od awansu do Ligi Mistrzów.
Newcastle United oraz Tottenham walczą o zakończenie sezonu w czołowej czwórce i awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. W niedzielę obie drużyny spotkały się na St. James’ Park.
Od samego początku rywalizacji Koguty wyglądały fatalnie. Sroki wyszły na prowadzenie już w drugiej minucie rywalizacji. Jacob Murphy dobił piłkę do pustej bramki po pierwszym strzale Joelintona. Z drugiej bramki Newcastle cieszyło się w szóstej minucie. Tym razem bramka została zapisana Joelintonowi.
Zobacz jeszcze: Ambitny plan AC Milanu: chcą pozyskać gwiazdę Manchesteru City
Gospodarze na tym nie poprzestali i kontynuowali strzelaninę. Trzeci gol padł w dziewiątej minucie. Piłkarze Tottenhamu fatalnie rozegrali piłkę pod własną bramką, a Murphy zdecydował się na uderzenie z dystansu, które zaskoczyło bezradnego Hugo Llorisa. Po niespełna kwadransie Koguty przegrywały więc trzema golami.
Podopieczni Eddiego Howe’a zapragnęli wykorzystać fakt, że defensywa Tottenhamu pozostała w Londynie. W 21 minucie prowadzili więc już aż 5-0. Dwie błyskawicznie bramki zdobył Alexander Isak. Najpierw po udanym kontrataku wykorzystał sytuację sam na sam, a później dobrze zachował się w polu karnym i strzałem w dalszy słupek pokonał Llorisa.
Przeczytaj także: Bramka Szymańskiego w lidze holenderskiej
Cristian Stellini chciał odciąć się od filozofii Antonio Conte i w dzisiejszym spotkaniu postawił na wyjście z czwórką obrońców. Ustawienie 4-3-3 nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Ta decyzja miała nawet sensowne wytłumaczenie – w meczu z Bournemouth było czuć brak jeszcze jednego pomocnika w środku pola. Dzisiaj natomiast było czuć brak jedenastu piłkarzy.
To wyglądało, jakby Tottenham zorganizował pokazowy mecz, w którym mają wystąpić kibice, tylko ktoś pomylił terminy i wypuścił ich na spotkanie Premier League, a nie na jakiś pokazową gierkę z legendami klubu.