
„Nie sądzę, żeby menedżer rozumiał ten klub. Kropka.” To początek tyrady Paula Scholesa przeciwko Rubenowi Amorimowi, ale także do sztabu United, który wybrał Portugalczyka nieco ponad rok temu.
Teraz to zadanie Paula Scholesa jest robić nagłówki, ale jest coś „prawdziwego” w krytyce Amorima, od człowieka, który był częścią Manchesteru United od młodości na początku lat 90., aż do przejścia na emeryturę w 2013 roku i od tamtej pory uważnie śledzi klub.
PRZECZYTAJ: Legenda United uważa, że Amorim celowo wypycha jednego z najlepszych Anglików z klubu
-Po prostu nie sądzę, żeby on (Amorim) był odpowiednim człowiekiem. Manchester United to przede wszystkim ryzyko i rozrywka oraz utrzymanie kibiców w napięciu. Skrzydłowi mijający ludzi, strzały na bramkę. Nie widzimy nic z tego” – mówi Scholes w podcaście The Good, The Bad & The Football.
„To dotyczy kilku osób w klubie. Rozmawiamy o tym, że to inny klub niż wcześniej. Mają Omara Berradę i Jasona Wilcoxa, którzy z pewnością są genialni w tym, co robią, ale nie są Man United, nie mają pojęcia, co to znaczy kupić zawodnika Man United i sprowadzić menedżera Man United. Jeśli pójdziesz do Sportingu i zobaczysz, że grają z trzema obrońcami, to powinno być od razu nie, bo Man United nigdy tego nie robi. Nie da się tego zrobić, to udowodniono rok po roku, nawet przed Sir Alexem Fergusonem. Zawsze było 4-4-1-1 albo 4-4-2 i zabawiało ludzi,” kontynuuje Scholes.
Czytaj dalej F7: Założyłem bardzo drogą aplikację randkową AI, która mówi ci, czy nikt na świecie cię nie chce
Który wierzy, że Amorim jest skazany na porażkę.
„On tego nie ma. Dlatego wyróżniam Jasona Wilcoxa i Omara Berradę. Pewnie poszli oglądać Sporting. Jak mogli myśleć, że to menedżer United?















