Jude Bellingham był wściekły przez decyzją o umożliwieniu Kaiowi Havertzowi powtórzenia rzutu karnego w wygranym przez Chelsea meczu Ligi Mistrzów z Dortmundem. Jedenastka przesądziła o awansie angielskiego zespołu.
Przyznanie rzutu karnego było kontrowersyjne samo w sobie, a Marius Wolf został ukarany za zagranie ręką, mimo że piłka została kopnięta w jego kierunku z bliskiej odległości.
Dalsze kontrowersje związane są z sytuacją, gdy Havertzowi pozwolono powtórzyć wykonanie jedenastki, ponieważ uznano, że Salih Ozcan wbiegł w pole karne przed wykonaniem rzutu karnego przez Niemca.
Przeczytaj także: The Blues wyrzucają Borussię Dortmund z Ligi Mistrzów
Pierwsze uderzenie trafiło w słupek, a więc bramki z pierwszego karnego by nie było.
Bellingham powiedział po meczu dla BT SPORT
„Z miejsca, w którym byłem, było dość blisko i nie jestem pewien, co jeszcze może zrobić z rękami. Nie chcę mieć kłopotów, zapłaciłem im wystarczająco dużo. To było rozczarowujące, a fakt, że karny był powtarzany, jest żartem. Ale wiem, że to jest gra, to sędzia podjął decyzję”.
Rzut karny sprawił, że było 2:0 i ostatecznie była to rozstrzygająca akcja w meczu, ponieważ Chelsea odrobiła stratę 1-0 z pierwszego meczu w Dortmundzie i awansowała do ćwierćfinału.
Zobacz jeszcze: Benfica zagra dalej w Lidze Mistrzów