„To żart!” – Tak Jude Bellingham komentował powtórzenie rzutu karnego Kaia Havertza.

15
Kontrowersje w meczu BVB z Chelsea; zdjęcie: Matt Pearson: Twitter
Jude Bellingham był wściekły przez decyzją o umożliwieniu Kaiowi Havertzowi powtórzenia rzutu karnego w wygranym przez Chelsea meczu Ligi Mistrzów z Dortmundem. Jedenastka przesądziła o awansie angielskiego zespołu.

Przyznanie rzutu karnego było kontrowersyjne samo w sobie, a Marius Wolf został ukarany za zagranie ręką, mimo że piłka została kopnięta w jego kierunku z bliskiej odległości.

Dalsze kontrowersje związane są  z sytuacją, gdy Havertzowi pozwolono powtórzyć wykonanie jedenastki, ponieważ uznano, że Salih Ozcan wbiegł w pole karne przed wykonaniem rzutu karnego przez Niemca.

Przeczytaj także: The Blues wyrzucają Borussię Dortmund z Ligi Mistrzów

Pierwsze uderzenie trafiło w słupek, a więc bramki z pierwszego karnego by nie było.
Bellingham powiedział po meczu dla BT SPORT 
„Z miejsca, w którym byłem, było dość blisko i nie jestem pewien, co jeszcze może zrobić z rękami. Nie chcę mieć kłopotów, zapłaciłem im wystarczająco dużo. To było rozczarowujące, a fakt, że karny był powtarzany, jest żartem. Ale wiem, że to jest gra, to sędzia podjął decyzję”.
Rzut karny sprawił, że było 2:0 i ostatecznie była to rozstrzygająca  akcja w meczu, ponieważ Chelsea odrobiła stratę 1-0 z pierwszego meczu w Dortmundzie i awansowała do ćwierćfinału.

Zobacz jeszcze: Benfica zagra dalej w Lidze Mistrzów

Żarty Bellinghama, że już „zapłacił im wystarczająco dużo”, odnoszą się do faktu, że został ukarany grzywną w wysokości 40 tysięcy euro za komentarze po porażce Dortmundu z Bayernem Monachium w 2021 roku.
W pomeczowym wywiadzie reprezentant Anglii wspomniał o tym, że Felix Zwayer, sędzia tych konkretnych derbów, był wcześniej zamieszany w skandal związany z ustawianiem meczów.
Dortmund odpadł z Ligi Mistrzów, ale wciąż walczy o pierwszy tytuł Bundesligi od 2012 roku. Obecnie wyprzedzają liderujący Bayern różnicą bramek. W dłuższej perspektywie oczekuje się, że Bellingham opuści klub latem, a wiele czołowych europejskich klubów jest zainteresowanych jego usługami.