Tottenham w „chaosowym wirze” przed meczem z Liverpoolem

1

Menedżer Tottenham Hotspur, Thomas Frank, przystępuje do sobotniego starcia z Liverpoolem z desperacką potrzebą zwycięstwa podnoszącego morale. Dziennikarze kwestionowali jego kwalifikacje do prowadzenia klubu do przodu, a w świetle rosnących pogłosek grozi mu zwolnienie. Mimo to Duńczyk nalega, by jego zawodnicy nadal go w pełni wspierali.

Zwycięzcy Ligi Europy pokazali, jak brutalni potrafią być, decydując się zwolnić Ange Postecoglou, który – mimo że poprowadził klub do pierwszego dużego trofeum od 17 lat – zakończył swoją erę po rozczarowującym 16. miejscu w Premier League. I chociaż Spurs pokazali pewien potencjał na początku pod wodzą jego następcy Franka, sam jest pod poważną presją po bardzo słabym okresie występów.

Tottenham zajmuje 11. miejsce w tabeli przed sobotnim starciem z aktualnymi mistrzami i jest sześć punktów od upragnionego miejsca w pierwszej czwórce, na które liczy.

Przeczytaj: Przyszłość Marcusa Rashforda w Barcelonie zmienia się po decyzji Hansiego Flicka

Co więcej, seria zaledwie jednego zwycięstwa w ostatnich siedmiu meczach Premier League spowodowała wzrost rozmów o zwolnieniu Franka, a obecnie jest on jednym z faworytów do zostania kolejnym menedżerem w najwyższej klasie rozgrywkowej, który straci stanowisko.

Porażka z Liverpoolem w sobotę oznaczałaby piątą porażkę w ostatnich ośmiu meczach – nic dziwnego, że czuje presję.

Według eksperta Tottenham Hotspur, Paula O’Keefe’a, w klubie panują poważne wątpliwości, czy Frank jest odpowiednim człowiekiem, który poprowadzi klub do przodu.

„Nie sądzę, żeby którykolwiek kibic Tottenhamu był szczególnie zadowolony z sezonu do tej pory,” powiedział O’Keefe w ThisisAnfield. „Występy były w większości rozczarowujące i przeciętne, więc dla kibiców był to męczący okres.”

Zapytany, czy Frank jest odpowiednim człowiekiem, by poprowadzić klub do przodu, dodał: „Thomas Frank to wyraźnie pragmatyczny menedżer, którego systemy opierają się na efektywności i konsekwencji. Tottenham to wir chaosu, więc powodzenia z tym! Ogólnie rzecz biorąc, jest za wcześnie, by powiedzieć, czy to on jest człowiekiem, który może poprowadzić ich naprzód.”

Thomas Frank ucisza rozmowy o sacku i zapewnia, że wciąż ma za sobą zawodników.

Jak każdy dobrze zarządzany klub, Spurs już mają na uwadze potencjalnych zastępców, na wypadek dalszych spadków wyników.

I choć wszystkie marzenia o zatrudnieniu Jürgena Kloppa zostały odrzucone, mimo życzeń lorda Alana Sugara, nasz korespondent transferowy Fraser Fletcher zapewnia, że klub trzyma otwarte opcje, mimo że źródła bliskie klubowi twierdzą, że Frank wciąż ma poparcie zarządu – przynajmniej na razie.

„Wciąż ma czas,” zwierzył się jeden z wtajemniczonych. „Zarząd wierzy w jego proces, ale kilka kolejnych odpada, a plany awaryjne będą się rozwijać.”

Jednak trwały spadek wyników może sprawić, że Tottenham zdecyduje się na trenera Crystal Palace, Olivera Glasnera, ponieważ austriacki najlepszy trener ma kontrakt wygasający na Selhurst Park pod koniec sezonu.

Warto też zauważyć, że The Athletic ogłosił w tym tygodniu, iż dyskusje między kluczowymi decydentami Tottenhamu doprowadziły do wniosku – klub musi pozostać wierny Frankowi.

W raporcie czytano: „Thomas Frank otrzymał wsparcie od zarządu Tottenham Hotspur po rozmowach na szczycie klubu.”

Sam Duńczyk, który obecnie ma 40% procent zwycięstw w klubie, jasno pokazuje, że wciąż ma wsparcie zawodników.

„Nie, myślę, że to było dobre zaangażowanie,” powiedział Frank na konferencji prasowej, gdy zapytano go, czy jego zawodnicy go wspierają. „Można powiedzieć, że od początku sezonu zaczęliśmy całkiem dobrze, choć nie byliśmy spektakularni. Myślę, że byliśmy bardzo dobrzy w niektórych grach, a w innych dobrzy. Jak w każdym sezonie, pojawiają się trudności i okresy, gdy rzeczy mogą nie iść w naszym kierunku, ale nie widzę nic, co sugerowałoby, że nie są ze mną lub idą w tym samym kierunku.”

Zapytany o wsparcie zarządu, kontynuował: „Czuję się wspierany. Czułem to przez cały czas. To nie jest szybkie rozwiązanie. To zajmie trochę czasu. To nie znaczy, że nie powinniśmy robić wszystkiego, by pokonać Liverpool. Czuję się bardzo komfortowo i jestem pewien, że chcę, jak to ująć, to wyjaśnić, ale po prostu po to, by mieć pewność, że to nie tylko ja. Gdy ten klub wyjdzie na szczyt, przez lata będzie wielu dobrych ludzi współpracujących jednocześnie. Wiem tylko jedną rzecz, w której jestem całkiem dobry – jestem dobry w analizowaniu rzeczy. Wiem, jak wygląda dobro, i wiem, dokąd powinniśmy zmierzać, i… Jestem w 1000% pewien, że nie widzieliśmy żadnego klubu, który odniósł sukces, chyba że przez długi czas mieli kluczowych ludzi na właściwych stanowiskach. I chcę zaufać sobie, że będę jedną z kluczowych osób na tym stanowisku.”

Oto, co powiedział przed wyjazdem na Puchar Narodów Afryki: Mohamed Salah przeprosił swoich kolegów z drużyny w Liverpoolu

Brak postów do wyświetlenia