
Sean Dyche jest wojownikiem. Angielski trener prowadził Burnley przez prawie dziesięć lat, zanim został zwolniony w 2022 roku, gdy po kilku sezonach w najwyższej klasie rozgrywkowej w Premier League sprawy układały się nie tak. Niedługo potem nowym menedżerem Burnley został Vincent Kompany. To, co wydarzyło się zeszłego lata, sprawia, że Dyche zaczyna kwestionować szalony świat futbolu.
Kompany został niespodziewanie sprowadzony jako nowy trener Bayernu Monachium, stało się to po tym, jak legenda City po raz pierwszy doprowadziła Burnley do bezpośredniego spadku.
PRZECZYTAJ: Co teraz, Solskjaer?
Dyche został zwolniony z funkcji menedżera Evertonu w styczniu i ma dużo czasu na rozmowy z mediami. Przemawiając w podcaście talkSport, Dyche podzielił się swoimi przemyśleniami na temat niespodziewanego podpisania kontraktu przez Kompany’ego z jednym z największych klubów na świecie, po zaledwie 24 punktach w Premier League i 127 milionach funtów długu.
„Naprawdę nie rozumiem, jak to działa, ale żałuję, że tego nie zrobiłem. Żałuję, że to ja nie opuściłem klubu (Burnley) z długiem w wysokości 127 milionów funtów, a potem dostałem pracę jako trener Bayernu. To interesujące osiągnięcie” – mówi ironicznie Sean Dyche z nutką sarkazmu.
Czytaj dalej F7: Szybki jak błyskawica chłopiec z piłką ratuje bilet na półfinał Niemiec
Nie wiemy, czy Dyche śledzi niemiecki futbol, ale Kompany prowadzi w Bundeslidze z sześcioma punktami i awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tylko o tym wspomnimy, Dyche. Dyrektor sportowy Bayernu wiedział, co robi.