
W czwartkowy wieczór Barcelona udała się na St. James’ Park i rozegrała mecz otwierający Ligę Mistrzów z Newcastle United.
Kibice Srok bez wątpienia marzyli o powtórce heroicznej postawy swojego klubu z 1997 roku przeciwko Barceonie, zapominając, że w trzech meczach od tego słynnego zwycięstwa Newcastle przegrało wszystkie kolejne, strzelając przy tym tylko jednego gola.
Przyjrzyjmy się trzem rzeczom, które pomogły określić wynik, w którym Barca kontynuowała swój wspaniały niedawny rekord przeciwko drużynie z Premier League.
Przeczytaj: Zieliński na wylocie z Interu Mediolan
Z pewnością był to mecz składający się z dwóch połów w wykonaniu Marcusa Rashforda.
Wypożyczony z Manchesteru United zawodnik wyglądał na zmęczonego i kompletnie wytrąconego z rytmu w pierwszej połowie, a nic, czego próbował, nie wychodziło.
Jak się okazało, to właśnie jego nazwisko rozbłysło w świetle reflektorów po tym, jak jego pierwsze dwa gole dla klubu ostatecznie przesądziły o zwycięstwie meczu.
Na oczach trenera reprezentacji Anglii, Thomasa Tuchela, Rashford posłał potężny strzał głową obok Nicka Pope’a, a następnie strzelił rakietą, która odbiła się od poprzeczki, uciszając St. James’ Park.
W meczu tym Fermin Lopez nie był w stanie pokazać swoich najlepszych atutów. Zamiast tego poświęcił się dla zespołu w niewdzięcznej roli.
Kiedy nadarzyła się okazja, trzymał piłkę i przez większość czasu był konsekwentnie dobrze pilnowany przez mobilnych i fizycznych pomocników Newcastle.
Job done in Newcastle ✅ pic.twitter.com/RoLybYXJOn
— FC Barcelona (@FCBarcelona) September 18, 2025
Jednak jego tempo pracy, nieustanne bieganie i gotowość do przerywania gry zasługują na uznanie w nocy, w której zobaczyliśmy nieco inną stronę 22-latka.
Kolejny mecz, kolejny pokaz jakości w wykonaniu Joana Garcii, tym razem w swoim debiucie w Lidze Mistrzów.
Z pewnością jeden z najlepszych transferów ostatnich czasów.
Przeczytaj: Barcelona celuje w głośny transfer którego przeprowadzenie jest możliwe za darmo