Ku wielkiej radości Ruuda van Nistelrooija, Leicester City odniosło zaskakujące zwycięstwo w niedzielne popołudnie nad walczącym Tottenhamem Hotspur. Lisy, które ostatni raz wygrały w Premier League 3 grudnia, odrobiły straty, częściowo dzięki Jamie Vardy’emu.
Który z dwóch klubów miał największe obawy przed meczem? To pytanie zdominowało dyskusje w okresie poprzedzającym kluczowe spotkanie Premier League pomiędzy Tottenhamem Hotspur i Leicester City.
Obie drużyny przystąpiły do gry pod ogromną presją, nie odnosząc ani jednego zwycięstwa w poprzednich sześciu meczach ligowych. Napięcie było wyczuwalne, a kibice obu drużyn pragnęli przełomu, który pozwoli im na nowo rozpalić słabnące kampanie.
Mecz rozpoczął się od tego, że Tottenham miał większość w posiadaniu piłki, próbując narzucić swoją pozycję na początku przeciwko drużynie Leicester, która wyraźnie desperacko starała się uniknąć błędów. Początkowa dominacja Spurs została nagrodzona w 33. minucie, kiedy Richarlison przełamał impas.
Brazylijski napastnik, który w tym sezonie spotkał się z krytyką za niespójne występy, zagrał, kiedy było to najbardziej potrzebne. Podnosząc się, by sprostać idealnie wymierzonemu dośrodkowaniu Pedro Porro, potężny strzał głową Richarlisona przeleciał obok bramkarza Leicester Madsa Hermansena, wprawiając kibiców w euforyczne świętowanie. Bramka ta była bardzo potrzebnym zastrzykiem energii dla drużyny walczącej o odzyskanie pewności siebie, zwłaszcza że kluczowy obrońca Micky van de Ven pauzował z powodu kontuzji.
Leicester, mimo straconych bramek, pokazał błyski determinacji w pierwszej połowie. Menedżer Ruud van Nistelrooij, który był pod ostrzałem odkąd objął stery, mógł czerpać zachętę ze zdolności swojego zespołu do tworzenia szans. Do przerwy Lisy odnotowały osiem prób strzelenia gola, sygnalizując chęć walki. Ten duch walki był znakiem rozpoznawczym udanych kampanii Leicester w poprzednich latach, a kibice mieli nadzieję, że powróci, aby wyciągnąć ich z obecnej sytuacji.
Druga połowa rozpoczęła się od oświadczenia o zamiarze ze strony Leicester. Już minutę po wznowieniu gry, ich wytrwałość przyniosła owoce. Jamie Vardy, zawodnik utożsamiany z dawnymi sukcesami Leicester, zaliczył moment geniuszu, wyrównując wynik. Bobby De Cordova-Reid, wykazując się imponującym opanowaniem, dośrodkował nisko, co wywołało chaos w obronie Spurs. Bramkarz Antonin Kinsky źle ocenił piłkę, pozwalając Vardy’emu rzucić się na odbitą piłkę i umieścić ją w bramce. Bramka ta była osobistym kamieniem milowym dla 38-letniego napastnika, który przez ponad miesiąc nie trafiał do siatki. Przywróciła również wspomnienia jego znakomitej formy w sezonie, w którym Leicester zdobyło tytuł, przypominając, że klasa jest trwała.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Tottenham wyrównał nieszczęsne osiągnięcie sprzed 28 lat
Przy wyniku 1-1, Leicester poczuł, że jest o co grać. Wyrównujący gol wyraźnie wstrząsnął Tottenhamem, którego zawodnicy zaczęli wykazywać oznaki nerwowości. Ta zmiana dynamiki przygotowała grunt pod zwycięską bramkę Leicester, która padła w 68. minucie. Bilal El Khannouss, wschodząca gwiazda w szeregach Leicester, pokazał swój potencjał w chwili indywidualnego geniuszu. Przejmując piłkę na połowie Spurs, 20-letni marokański pomocnik dostał o wiele za dużo miejsca od wahającej się obrony Tottenhamu. Niezrażony El Khannouss ruszył do przodu z pewnością siebie, ostrożnie oceniając swój strzał, zanim umieścił piłkę precyzyjnie w prawym dolnym rogu. Bramka była nie tylko dowodem jego talentu, ale także uwypukliła słabości defensywne Tottenhamu w obliczu nieobecności ich zwykłego lidera w obronie.
W miarę upływu czasu, frustracja wśród graczy i fanów Tottenhamu stawała się coraz bardziej widoczna. Pomimo wszelkich starań, by iść naprzód, „Kogutom” brakowało kreatywności i ostrości potrzebnych do złamania zdecydowanej obrony Leicester. Nieobecność Jamesa Maddisona, mistrza pomocy Tottenhamu, była bardzo odczuwalna. Bez jego wizji i umiejętności rozgrywania, gospodarze mieli problemy z generowaniem znaczących szans, uciekając się do długich piłek, z którymi łatwo radziła sobie linia obrony „Lisów”.
Leicester Ruuda van Nistelrooya odrobiło straty i pokonało Tottenham Ange Postecoglou 2:1.
Ruud van Nistelrooy's Leicester have come from behind to beat Ange Postecoglou's Tottenham 2-1.
— UF (@UtdFaithfuls) January 26, 2025
MASSIVE WIN for Leicester, who are now OUT of the relegation zone.
Ruuuuuud! ❤️ pic.twitter.com/or6Jyi0NNY
Zwycięstwo Leicester było w równym stopniu zasługą ich defensywnej dyscypliny, co ofensywnej sprawności. Każdy zawodnik pracował niestrudzenie, aby utrzymać przewagę, a kapitan Jonny Evans znakomicie organizował obronę. Ostatni gwizdek został przyjęty z radosnymi celebracjami przez zawodników Leicester i kibiców, którzy znali znaczenie tych trzech punktów. Zwycięstwo zakończyło serię sześciu meczów bez wygranej i, co ważniejsze, wyniosło Leicester ze strefy spadkowej. Obecnie zajmują 17. miejsce, jeden punkt nad strefą spadkową.
Dla Tottenhamu, porażka stawia poważne pytania o ich zdolność radzenia sobie z presją. Kiedyś uważani za mocnych kandydatów do zajęcia miejsca w pierwszej czwórce, teraz stają przed trudnym zadaniem odzyskania dynamiki. Porażka rzuca również cień na menedżera Ange Postecoglou, który musi znaleźć sposób na poradzenie sobie z rosnącą niespójnością zespołu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Szokująca odpowiedź Rubena Amorima na życzenia urodzinowe
Dla Leicester i Van Nistelrooija to zwycięstwo może oznaczać punkt zwrotny. Z odnowioną pewnością siebie, będą chcieli wykorzystać ten wynik i uniknąć walki o utrzymanie. Występ młodych talentów, takich jak El Khannouss, i trwały wpływ Jamiego Vardy’ego dają nadzieję na lepszą przyszłość. Premier League jest daleka od przewidywalności, ale tego dnia Leicester pokazało determinację i jakość potrzebną do przetrwania i rozwoju.