City zrobiło niezłą transakcję tego lata, kiedy Julian Alvarez był zmęczony staniem w cieniu Erlinga Haalanda na szczycie. Argentyńczyk został sprowadzony na Etihad za 14 milionów funtów dwa lata wcześniej, po 103 występach w koszulce City z 36 golami i 18 asystami, Atletico Madryt było skłonne wyłożyć 82 miliony funtów za napastnika. Na krótką metę, bardzo lukratywna umowa, problem polegał na tym, że zarząd City i Guardiola zdecydowali się wierzyć, że reszta ataku City przykryje ofensywny wkład Alvareza.
Kibice City uważali, że nie muszą wydawać pieniędzy i polegali na Erlingu Haalandzie i Philu Fodenie, jeśli chodzi o bramki, tak jak to miało miejsce w zeszłym sezonie, podczas gdy patrzyli na Jeremy’ego Doku i nowy nabytek Savinho po dodatkową „siłę ognia”.
Taki był plan.
W Atletico Alvarez strzelił w tym sezonie 12 goli i pomaga poprowadzić Atletico Madryt do tytułu La Liga. City musiało polegać na bramkach Haalanda w niebezpiecznie niezdrowym stopniu, jak opisuje to English Goal.
Za Haalandem jest Josko Gvardiol z czterema bramkami przy 13 Norwega. Doku i Kevin De Bruyne mają po dwie bramki w lidze, Foden ma jedną, a Savinho jeszcze nie strzelił gola dla klubu.
Claudio Echeverri, który jest na tej samej ścieżce kariery co Alvarez, przybywa w styczniu z River Plate, ale nie można oczekiwać, że 18-latek będzie grał zbyt często na tym etapie i prawdopodobnie spędzi przyszły sezon na wypożyczeniu. Klub potrzebuje więc sprawdzonego, mobilnego napastnika, który może wesprzeć Haalanda i wkroczyć do akcji, aby mógł od czasu do czasu odpocząć.
Florian Wirtz z Leverkusen jest wymarzoną opcją, ale będzie kosztował około 100 milionów funtów (125 milionów dolarów) i będzie bardzo trudny do odebrania Xabi Alonso i Leverkusen w środku sezonu.
City i tak potrzebuje zmiennika Alvareza, nie ma co do tego wątpliwości.