Uderzenie Sadio Mané przeciwko Leroyowi Sané w szatni Bayernu po porażce w Lidze Mistrzów z Manchesterem City budzi emocje nie tylko w Niemczech. Mimo, że klub próbował szybko wyjaśnić skandal i już w czwartek poinformował o wewnętrznych karach wobec Mané, nadal nie ma prawdziwego spokoju w tej sprawie.
Monachijski dziennik „tz” napisał teraz o kolejnych szczegółach, które podobno doprowadziły 31-latka do szaleństwa w katakumbach stadionu Etihad w Manchesterze.
Według ostatnich doniesień w gazecie, Leroy Sané będąc jeszcze na boisku krzyczał do Mané „Zostaw mnie w spokoju!” po tym, jak wcześniej doszło do słownej kłótni po nieudanej akcji na boisku.
Zobacz jeszcze: Problemy z sercem Wojciecha Szczęsnego w trakcie meczu Juventus Turyn – Sporting Lizbona
Mané, o którym mówiono, że ma „ambiwalentną osobowość” w sytuacjach konfliktowych podczas swojego pobytu w Liverpool FC, nie pozwolił sobie na takie zachowanie. W tym wypadku sytuacja przerodziła się w pełnowymiarową konfrontację po meczu.
Ponadto mówi się, że istnieją osobiste powody, dla których Sadio Mané był oczywiście w wyjątkowej sytuacji emocjonalnej. Według doniesień medialnych, ciotka supergwiazdy, która prawdopodobnie była bardzo blisko Mané, zmarła w poprzedni weekend. Mówi się, że ta żałoba wywarła odpowiednie obciążenie emocjonalne na napastniku FC Bayern.
Tymczasem dla Leroya Sané cała sprawa wydawała się być rozstrzygnięta w czwartek. Według stałych doniesień medialnych mówi się, że prosił szefów klubu z Monachium i zespół, aby jego kolega nie otrzymał surowych kar.
Przeczytaj także: Dublet Sabitzera nie dał Manchesterowi United zwycięstwa nad Sevillą
Na nadchodzący mecz u siebie z TSG Hoffenheim w sobotę Mané został jednak usunięty ze składu i, według „Bilda”, otrzymał wysoką grzywnę w średnim sześciocyfrowym zakresie.