Ważna lekcja dla Realu Madryt przed Copa del Rey i Ligą Mistrzów

2
"To moja wina". Carlo Ancelotti wziął na siebie porażkę Realu Madryt z Atletico; zdjęcie: Real Madryt: Twitter

Szef Realu Madryt Carlo Ancelotti był wyraźnie zły na swój zespół po tym, jak jego drużyna została upokorzona przez Gironę przegrywając 4-2. Los Blancos zostali pokonani przez Gironę, a Taty Castellanos trafił do siatki cztery razy w nieco ponad godzinę.

Ancelotti poprosił kibiców o wybaczenie po meczu zarówno w telewizji po meczu, jak i na konferencji prasowej.

– Ciężka noc, przegrać w ten sposób – powiedział Ancelotti w rozmowie z Marcą.

Na poziomie defensywy to był zły mecz, tam był klucz. Dzisiaj drużyna nie grała, a my staraliśmy się podnieść poziom poprzez indywidualne zagrania. To był bardzo niski poziom pod każdym względem. Zespół był zaniepokojony”.

Zobacz jeszcze: Salernitana pod wodzą Paulo Sousy bije rekord w Serie A

Później na konferencji prasowej Ancelotti został zapytany, czy ten mecz może by traktowany jako sygnał alarmowy i nauczka przed zbliżającymi się ważnymi spotkaniami. Ponieważ La Liga prawdopodobnie nie będzie w zasięgu ręki, Los Blancos czeka nadchodzący finał Copa del Rey i półfinał Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City.

„Tak, może być. Nigdy nie jest dobrze przegrać, ale może się przydać. Myślę jednak, że zaangażowanie defensywne jest zbyt ważne Bez zaangażowania defensywnego ta drużyna ma problemy z wygrywaniem meczów. Jeśli ta drużyna ma zaangażowanie w defensywę, wygrywa każdy mecz. To klucz do sukcesu, mamy niezwykłą jakość.”

– Dzisiaj nie mieliśmy typowego zaangażowania w defensywę. Wcześniej cztery czyste konta z rzędu, dziś zdobyli cztery bramki przeciwko nam. To jest coś, co gracze rozumieją, zrozumieli to. Jeśli zawodnicy tego nie zrozumieli, będę to powtarzał każdego dnia.

Przeczytaj także: Dawid Kownacki ma trafić do Werderu Brema

Ancelotti w przeszłości jasno dawał do zrozumienia, że woli obrońców, którzy są skupieni w obronie. W pewnym momencie trudno nie postrzegać tego jako przesłania nie tylko dla całej drużyny Realu Madryt, ale także dla Edera Militao. Brazylijczyk nie zdołał oznaczyć Taty Castellanos przy wszystkich czterech bramkach, z nietypową dla jego sezonu niefrasobliwością.