Gwiazda Paris Saint-Germain wydaje się niemal pewna, że opuści Ligue 1. Wymienia się trzy kluczowe kierunki; Arabia Saudyjska, Barcelona czy Inter Miami, choć ten drugi pomysł jest ostatnio mniej silny.
Barcelona byłaby opcją sentymentalną, dając Argentyńczykowi pożegnanie z Camp Nou, którego nigdy nie miał, gdy był zmuszony do wyjazdu. Pozwoliłoby to jednak prezydentowi Joanowi Laportie na kolejne zwycięstwo, mimo że to on zdradził rodzinę Messiego.
Tymczasem opcja arabska, z Al Hilalem uważana jest za najbardziej prawdopodobną do zakontraktowania Messiego. Wiadome jest, że zaoferowałaby gigantyczny czek na grę na pustyni przez następne kilka lat.
Przeczytaj jeszcze: Polacy przegrywają z Niemcami i żegnają się z turniejem
Messi prawdopodobnie i chętnie zagrałby za darmo dla Barcelony lub z ogromną obniżką płac, ale zostałoby to uznane za manipulację finansową. Problem Barcelony polega więc na tym, że potrzebują wielu kostek domina, aby wrócić do Messiego, a to może również oznaczać wydatki. Ansu Fati może być jedną z ofiar, mimo że chce zostać w klubie.
Mówi się o zwiększonej presji na Barcelonę, aby dostarczyć Messiemu, jego ojcu i agentowi Jorge Messiemu ofertę w ciągu najbliższego jednego do dwóch tygodni.
Trudno sobie wyobrazić, by Barcelona skompletowała cokolwiek w ciągu kilku tygodni, a to właśnie daje Arabii Saudyjskiej pewność siebie. Oferta wspierana przez rząd, wspierana przez Saudi Pro League, leży na stole od kwietnia.
Zobacz także: Iga Świątek nie pozostawiła złudzeń rywalce
Messi zarabiałby około 320 milionów funtów rocznie (370 milionów euro), prawie dwa razy więcej niż pensja Cristiano Ronaldo. Wielu z tych samych decydentów, którzy zabrali Ronaldo do Al-Nassr, jest w to zaangażowanych.
Bez wątpienia trudno jest postawić się w sytuacji kogoś, komu oferuje się tyle pieniędzy, a większości trudniej wyobrazić sobie odrzucenie tego. Jednak Messi zasadniczo pożegnałby się ze swoją karierą na najwyższym poziomie, na co może nie być gotowy zaledwie sześć miesięcy po wygraniu Pucharu Świata.