Arsenal pokonał Manchester United 3:1 na Emirates w dramatycznych okolicznościach

11
Zwycięstwo last minute Arsenalu nad Manchesterem United; zdjęcie: now.arsenal: Twitter

Pierwsze minuty niedzielnego spotkania nie należały do szczególnie emocjonujących. Zawodnicy obu drużyn popełniali sporo błędów, brakowało dokładności. W grze obu stron widoczna była nerwowość.

Pozostający w defensywie Manchester United pierwszą groźną akcję przeprowadził w 27 minucie i była to akcja skuteczna. Christian Eriksen przejął podanie w środku pola, a następnie posłał idealne podanie do Marcusa Rashforda. Anglik skutecznie minął rywali i uderzył nie do obrony dla Aarona Ramsdale’a.

Przeczytaj: Koniec dominacji Igi Świątek w rankingu WTA

Na odpowiedź ze strony Arsenalu nie trzeba było jednak czekać zbyt długo. Już w 28 minucie wyrównał Martin Odegaard. „Kanonierzy” skonstruowali bardzo dokładny atak, Duńczyk otrzymał piłkę przed „szesnastką” rywala i trafił do bramki.

W 40. minucie źle ustawiony Victor Lindelof kopnął w głowę Bukayo Sakę. Skrzydłowy mógł wyjść na czystą pozycję, ale faul Szweda skutecznie go powstrzymał. Stoper otrzymał jednak tylko żółtą kartkę. Sytuacja była niezwykle kontrowersyjna. Za taki faul należała się czerwona kartka.

Gospodarze cały czas pozostawali w natarciu, lecz brakowało im skuteczności. Bardzo mocno uderzył Gabriel Martinelli, ale strzał Brazylijczyka minął słupek strzeżony przez Andre Onane. W 81. minucie pomylił się zaś Saka, który przegrał pojedynek z golkiperem „Czerwonych Diabłów”. Wszystko mogło zemścić się w 89. minucie, ale Alejandro Garnacho został złapany na spalonym i jego gol został anulowany.

Przeczytaj: Neymar: Messi i ja przeżyliśmy piekło w Paris Saint-Germain

Ostatecznie Arsenal dopiął swego. W 97. minucie do piłki dopadł Declan Rice i kropnął w stronę bramki rywala. Piłka odbiła się jeszcze od Harry’ego Maguire’a i pokonała nieporadnie interweniującego Onanę.

W 101. minucie wynik ustalił zaś Gabriel Jesus, który ruszył do kontry i spokojnie pokonał bramkarza United.

Arsenal w końcówce meczu pokazał niesamowitą wolę walki i determinację, czego zabrakło Czerwonym Diabłą.