Szkocja nie dała się zatrzymać ponad półtoragodzinnej przerwie deszczowej w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy i wygrała mecz z Gruzją 2-0.
W absolutnie skandalicznych warunkach przyszło rywalizować reprezentacjom Szkocji i Gruzji w eliminacjach do Euro 2024. Piłkarze obydwu drużyn musieli brodzić w potwornych kałużach na stadionie Hampden Park, a piłka ledwo toczyła się po murawie. W końcu grę postanowił zakończyć arbiter.
Przeczytaj: Kompromitacja Lewandowskiego i spółki – światowe media po blamażu w Mołdawii
Do czasu przerwania gry piłka zatrzymywała w kałużach, przez co piłkarze nie byli w stanie przeprowadzić skutecznego dryblingu. Sami też mieli lekkie problemy z poruszaniem się, a każdy wślizg, odbiór czy nawet podanie kończyły się mocnym rozbryzgiem wody. – To jakiś żart – rzucił na Twitterze David Tanner, dziennikarz TalkSport.
Najlepszy dowód na to, że w takich warunkach nie da się grać dał jednak Saba Lobjanidze. Gruziński napastnik oddał strzał z krawędzi pola karnego. Wydawało się, że przymierzył prosto w dolny róg. Gdy tylko piłka zetknęła się z przemoczoną murawą, lekko zmieniła kierunek lotu, ostro wyhamowała i potoczyła się obok słupka.
Krótko po otwierającym golu Calluma McGregora (6. minuta) węgierski sędzia Istvan Vad przerwał grę. W Hampden Park w Glasgow woda musiała zostać zepchnięta z trawnika po tak silnym deszczu.
Przeczytaj: The Telegraph: Nowy gracz wystawiony na sprzedaż
W 47 minucie gola zdobył Scott McTominay, a Khvisha Kvarachelia nie wykorzystał rzutu karnego dla Gruzji w doliczonym czasie gry.
Szkoci są jedyną drużyną wciąż niepokonaną w grupie A i niekwestionowanym liderem tabeli z czterema zwycięstwami w czterech meczach.