Zamieszanie podczas wyścigu Formuły 1 w Australii. Wszyscy zastanawiali się, o co chodzi, kiedy kierownictwo wyścigu postanowiło, z powodu wypadku Nico Hulkenberga, wznowić wyścig w Australii, który miał trzy starty, trzy samochody bezpieczeństwa i dwie czerwone flagi na torze.
Przy takim zamieszaniu i napięciu łatwo o błędy. Przekonali się o tym Carlos Sainz i Fernando Alonso. Przy trzecim restarcie, zaledwie na dwa okrążenia Carlos Sainz zahaczył o Fernando Alonso, przez co Hiszpan mocno się wykręcił i spadł o kilka pozycji. Chwilę później doszło do kolejnych kolizji i sędziowie głowili się co zrobić z wynikami wyścigu.
Fernando Alonso był wściekły, ponieważ od decyzji sędziów zależało, czy obroni podium, czy straci je po tym, jak zahaczył go Sainz. Twierdził, że ma sprawny bolid i może kontynuować wyścig. Wściekał się na zasady wyścigu.
Po namysłach sędziowie zdecydowali o lotnym starcie i kolejności z wcześniejszego restartu. Kierowcy pokonali jedno okrążenie za samochodem bezpieczeństwa i nie mogli wyprzedzać. Dzięki temu Alonso obronił punkty i podium. Carlos Sainz był w tym momencie czwarty. Niestety kontakt z Alonso kosztował Sainza pięć sekund kary na koniec wyścigu, co pozbawiło go dużej ilości punktów, przez co spadł w klasyfikacji wyścigu z czwartej pozycji na dwunastą.
CZYTAJ: Legendarny Andre Agassi wygrywa Pickleball 2023
CZYTAJ: Gwyneth Paltrow wygrywa 1 $ i zostaje uniewinniona